12.06.2013
Porównuję sklepy tej samej firmy w różnych miejscach Tokio. Okazuje
się, że ZARA ma inne rzeczy na Shibuyi, inne na Omoteshando. Albo przynajmniej
inaczej rozkłada akcenty. Na Shibuyi było dużo rzeczy typu: czarna skóra. Na
Omoteshando bylam dzien wcześniej, zwiedzalam też ZARA i Oriental Bazaar pod
kątem prezentow dla rodziny w kraju. Tutaj ZARA eksponowała raczej bardziej klasyczne
rzeczy. Byly stylowe torebki, niedrogie ale wyglądające na najlepszą brązową
skórę. Do tego długie spódnice z lejącego materiału w osobliwym kolorze
intensywnie pomarańczowym. To teraz najmodniejszy kolor. Z kolei w
Benedtonie mierzyłam bezrękawnik – nawet dobrze byłoby mi w nim było, ale czy
potrzebuję bezrękawnik? W tym świecie nadmiaru towarów, ciagle coś nowego sie
pokazuje, ale człowiek nie miałby czasu tego wszystkiego ubrać, gdyby tak na
bieżąco kupował. Lubię Omoteshando Hills- dom towarowy z “wartością dodaną”,
tj. można się w nim czuć, jak w glerii sztuki: słychać tajemnicze dźwięki, czuć
zapachy, są tam czasem oryginalne wystawy (zwłaszcza na Boże Narodzenie - konstrukcja z lampiona i zwierzątek w barwie mrozu) albo po prostu można oglądać wnętrza sklepów.
Ale bardzo drogo. Kupuję tam głównie skarpetki na samym dole – są takie ładne!
Niektóre ubrałam tylko raz! Własciwie trzeba by do takich miejsc podchodzić inaczej: zwiedzać je, jak się zwiedza galerie sztuki, nie kupując.
Zawsze raziła mnie nazwa "galeria"w odniesieniu do handlowych kompleksów.
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie Twoje spojrzenia na
" wartość dodaną" :)
Czuję, że z tych pięknych skarpetek powstanie kiedyś piękne dzieło-patchwork/ makatka/ obraz?