niedziela, 16 czerwca 2013

Energia jądrowa - refleksje


16.06.2013

Premier Japonii Shinzo Abe jest w Polsce. Rozmawia m.in.o promocji technologii jądrowej. Jest to jeden z jego pomysłów na poprawę stanu japońskiej gospodarki: eksport technologii za granicę. Pomysł świetny, tylko jeśli obserwuje się stan rzeczy po katastrofie w Fukushimie jest to trochę niepokojące. Energia jądrowa wymaga absolutnie odpowiedzialnego podejścia ze strony pracowników. Tymczasem w Polsce wiele spraw nie wychodzi, chociażby zarządzanie kolejami. Toteż tutaj miałabym wielkie obawy, czy faktycznie stopień odpowiedzialności tych, którzy pracowaliby w elektrowni zabezpieczyłby Polskę przed jakimś niespodziewanym wydarzeniem. Zdarzają się awarie mniejszego pokroju w tym sektorze we Francji. Czy tak trudno jest sobie wyobrazić takową awarię u nas?

Obecnie w środowiskach naukowych nie mówi się już „to jest bezpieczna energia”. Taki pogląd usypiał czujność, a w tej dziedzinie czujność musi być nieustająca i na najwyższym poziomie. Ktoś powie: trzęsienie ziemi, tsunami. Zgoda. Ale to człowiek nie przewidział, ze tsunami zniszczy urządzenia chłodzące w elektrowni. To zawinił człowiek i jego brak zdolności przewidywania. Każda katastrofa jest inna. Dlatego np.  lotnictwie bada się każdą szczegółowo pod kątem przyczyn. Weźmy trzy największe katastrofy jądrowe: Czernobyl, Three Milles Island i teraz Fukushima. Każda z tych awarii była spowodowana czym innym. Żadnej ludzie nie przewidzieli.

Zastanawiam się też nad wydajnością energetyki atomowej. Jeśli 53 reaktory japońskie produkowały 30 % energii, to jeśli miałyby produkować trzy razy więcej (ok. 100%) trzeba by ich było 150! Całe wybrzeże Japonii trzeba by usiać elektrowniami atomowymi!
Po Fukushimie (3/11/2013)tu i ówdzie pojawiają się  raporty naukowców: o radioaktywnym planktonie, radioaktywnych rybach, wodzie gruntowej. Powoli skażenie „rozpełza się” po okolicy. Na ile może szkodzić?  Badać to jest bardzo trudno, gdyż rozprzestrzenia się ono bardzo nierównomiernie, a związek przyczynowy tj. skażenie a choroby u człowieka jest trudny do udowodnienia, chyba że człowiek przyjął dużą dawkę promieniowania. Kiedy się nad tym wszystkim zastanowić to dzisiaj przecież niektórzy ludzie nie mogą w pewnych miastach wychodzić na ulicę, bo z powodu zanieczyszczeń konwencjonalnych – chemicznych, Co2, dusi ich astma. A czyż tak trudno wyobrazić sobie codzienne zerkanie na licznik Geigera, by sprawdzić, czy danego dnia trzeba wyjść w kombinezonie, czy bez?  W każdym razie nie chciałabym doświadczyć tego na własnej skórze. A niestety, dzieci w niektórych miejscach w Tohoku doświadczają tego.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz